112. Somersby i Streetcom

"Wszystko co dobre szybko się kończy" - zapewne każdy z nas powtarza to kilka razy do roku. I ja wypowiem te słowa teraz, gdy kampania Lorda zbliża się ku końcowi, a w lodówce pustki pozostały.
Dziś będzie o moim udziale w kampanii, mojej pierwszej alkoholowej, dzięki uprzejmości STREETCOMu. O Kampanii SOMERSBY.

Paczka była zacna, nie spodziewałam się tylu produktów:
- 2 butelki 0,4l
- dużą puszkę
- 24 małe puszeczki, do rozdania znajomym

Oczywiście wszystko jak zawsze od Streetcom'u zapakowane w cudowne pudełko. To już kolejne do mojej kolekcji.

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie doczepiła. Tu mam zastrzeżenia do firmy kurierskiej, która woziła paczki. TBA Express. Dla mnie porażka. Kurier zadzwonił do mnie, gdy stał już pod domofonem i nikt nie odbierał. Gdy powiedziałam, że będę dosłownie za 5 minut, z oburzeniem powiedział, że czasu nie ma. Gbur jakich niestety coraz więcej w tej branży. Tylko dzięki sąsiadowi, który paczkę mi odebrał, nie musiałam później jej nigdzie szukać.

 

I teraz przyznać się muszę, że przed kampanią Somersby mi nie smakowało w ogóle. Mówiłam nawet znajomej, że chyba nie potwierdzę adresu do kampanii. Gdybym nie potwierdziła, zrobiłabym wielki błąd. Schłodzony Somersby to mój wybawca. Idealny na upały, na grilla, czy po prostu na chillout.



Małżonek jednak z Lordem się nie polubił, został wierny swojej Perełce ;)



A co na to wszystko znajomi?
Najpierw było mega zaskoczenie małą puszeczką. Później extra schłodzenie po wypiciu piwka. Myślę, że niewiele ludzi nie zna tego tak zacnego trunku.

Cieszę się niezmiernie z udziału w kampanii. I z tego miejsca pragnę podziękować Streetcom za danie mi i Lordowi "drugiej szansy" na bliższe poznanie ;)