Dziś post nie będzie wesoły, raczej dość smutny, ale prawdziwy.
Guz nowotworowy złośliwy - o nim dzisiaj będzie mowa.
Przyszedł tak niespodziewanie, zasiedział się, trzeba go wygonić..
Znacie Fifi? Już kiedyś Wam ją przedstawiałam. To zdjęcie wyżej jest pierwszym, jakie jej zrobiliśmy po tym, jak do nas trafiła. Taka mała kuleczka. Te czarne, wielkie oczy i skarpetki na łapkach od razu sprawiły, że ją pokochaliśmy. Nawet to, że ma refluks i często nam szkuci, gryzie meble a nawet książki, a chusteczkę czy misia potrafi rozerwać na strzępy, nie sprawiło, że kochaliśmy ją mniej. Stała się dla nas członkiem rodziny.
W lipcu Fifi skończy 7 lat, we wrześniu minie 7 odkąd jest z nami. A tu takie niespodzianki..
W grudniu, tuż przed świętami, wyskoczył je bąbel na dolnej wardze. Po wstępnej konsultacji z przychodnią [żeby nie było, nie widzieli psa] powiedzieli, że puki nie rośnie jest ok. Jak zacznie rosnąć mamy się zgłosić. No i zaczął.. tuż przed Wielkanocą. Dziś z rana byliśmy u weterynarza. Diagnoza jest jedna - guz nowotworowy złośliwy. Co dalej? Dwie możliwości. Pierwsza - wycinamy. Druga - zostawiamy i skazujemy piesa na śmierć. Nie zastanawiałam się tylko od razu zapisałam na dalsze poczynania. W poniedziałek badamy krew, koło środy/czwartku wycinamy.
Zastanawiałam się jak to jest przed moment, że taki mały pieseł nagle zaczyna chorować. I to od razu tak z grubej rury. Z moich refleksji wyszło tylko to, że pies jest jak człowiek. Też nie wiadomo czemu akurat on zachoruje.
Co nam pozostaje? Wyciąć i czekać co przyniesie czas. Czy bąbel wróci, czy może jednak nie..
Chciałabym, żeby to był Prima Aprilis..
Będę mocno trzymać kciuki za zdrówko Fifi i za udany zabieg usunięcia guza.
OdpowiedzUsuńAle słodziak, oby wszystko się powiodło
OdpowiedzUsuńKurcze, niedobrze :(. Trzymam kciuki, mocno.
OdpowiedzUsuńWspółczuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi. Pies jest jak członek rodziny, więc rozumiem co musicie przeżywać.
OdpowiedzUsuńMałe biedactwo, aż się rozczuliłam czytając to... trzymam kciuki, że wszystko pójdzie dobrze, a psinka będzie znowu zdrowiutka... śliczna kuleczka...
OdpowiedzUsuńMój kochany pies rónież zmarł na nawotwór, więc wiem co czujesz ;/
OdpowiedzUsuńOby wszystko się ułożyło. Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńTeż wolałabym by to wszystko nie była prawda....
OdpowiedzUsuńtrzymam mocno kciuki za zdrówko tej kuleczki!
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Mój kto miał to samo..
OdpowiedzUsuńhttp://pathyelisia.com/
Mam nadzieję, że historia dobrze się skończy dla pieska!
OdpowiedzUsuńMy straciliśmy naszego psiaka w zeszłym roku, a miał 5 lat. Niestety wpadł pod samochód. Za to pustka w sercu jest do dziś... :( Oby Was ten ból ominął.
OdpowiedzUsuńjak on słodko wygląda... oby wyzdrowiał!
OdpowiedzUsuńOby wszystko dobrze się skończyło :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby wszystko dobrze się skończyło.
OdpowiedzUsuńOj przykra sprawa :( Trzymamy zatem kciuki, by bąbel nie wrócił!
OdpowiedzUsuńU mnie pies to również członek rodziny. Mój Maniek jest alergikiem i dopiero w zeszłym roku to się okazało (a w tym roku kończy 7 lat).
OdpowiedzUsuńZa Fifi razem z Mańkiem trzymamy kciuki, niech zdrowieje i żyje długo!