środa, 28 października 2015

Zmęczenia part I. czyli życie w remoncie.

Wszystko zaczęło się od chęci odmalowania pokoju paskudom. Ich samych nie było, na wakacjach u Babci się bawiły, więc wraz z Panem Mężem, między pracami, postanowiliśmy działać. i tym sposobem działamy do dziś..
Pokój poszedł sprawnie, ale widok odnowionego pokoju nas zachwycił i poszliśmy dalej, z tym ze dalej już było gorzej..
2 przedpokoje, na nich tapety, ohydne, brudne, w paski. I kiedyś białe, teraz żółte od papierosów, kasetony. Padło hasło : zdzieramy. Czytaj- ty zdzierasz ja maluję. Więc zdzierałam. Pod tapetą była inna, równie piękna tapeta, pod nią kolejna, i kolejna. Miejscami wyszło 5 warstw. Myślę sobie że i tak warto. Widok przedpokoju bez tych pięknych tapet- bezcenny. Schody wyszły po ściągnięciu kasetonów na jednym z przedpokoi. Farba się nie trzymała, nic się nie trzymało, ale gruntowanie pomogło. Uporaliśmy się z nimi dwoma.
Więc myślimy - paskud nie ma - bierzemy się za salon, zdążymy na bank!
Ale i tu schody były. Na suficie cyrki, plamki, więc gips szpachlowy i jedziemy. Po drodze problem z farbą w samochodzie, ale co tam. I z tym sobie poradziliśmy. Niestety czas nam się skrócił. Paskudy wróciły, a salon w rozsypce. Było małe zamieszanie, ale i tu daliśmy radę.
Mieliśmy też chrapkę na Sypialnie. Ale tu Pan Mąż długo się zbierał, by zacząć. Bo żeby zrobić sypialnie, najpierw trzeba było zrobić przedpokój, tak, to już 3ci. Raz dwa trzy omalowane, szafy, jedna z pierwszego przedpokoju, druga z Sypialni, idealnie wkomponowały się w 3 pusty przedpokój, dzięki czemu w tamtych pomieszczeniach zyskaliśmy miejsce, a i wygląd się poprawił.
Wszystko się udało, więc pora na nasze królestwo.
Po zerwaniu pięknych różowych tapet, oczom ukazała się niezbyt prosta i baaardzo spękana ściana, Sufit też wymagał poprawek. Więc z głowy dymić zaczęło, internet w ruch, szukamy co tu na ścianie wyczarować. I się zakochałam. Cegły. Ale nie takie zwykłe, banalne, tylko te. Te jedne jedyne. Znalazłam, Pan Mąż projekt zaakceptował. Wszystko kupione, on kładzie gładź, ja się biorę za cegły, a on chce spacyfikować. Że za dużo czasu, że za dużo roboty. Więc pokazuję mu jak inaczej można, że nie cegły, ale to brzydko wychodzi. Zgodził się na cegły. Jednego dnia jedna, mała ściana. Jakoś poszło. Drugiego dnia druga mała ściana. Też poszło. 2 dni odpoczynku. Sobota - o 16 start, meta po 23. Nogi bolały, ręce bolały, plecy bolały chyba najbardziej. Ale jest, udało się, cała ściana położona. W niedziele dumnie zachodziliśmy patrzeć na 3 ściany, została 4ra. Poniedziałek, ostatni dzień męczarni. Ale i tu nam się udało. Teraz wszystko schnie, podłoga biała, wiadome po tynku. Ale nie tylko biała w sypialni, wszędzie. Strasznie to dobija. Więc wczoraj między lekarzami z paskudami, myłam raz. I drugi. I umyłam wszędzie i co? Dziś patrzę, dalej brudno. Klops. Ale nie myję dziś, dziś w planach malowanie moich cegiełek na biało. Moje piękne białe cegiełki to jest to co śni mi się po nocach. Jak tylko skończymy metamorfozę zrobię jakieś zdjęciowe porównanie i się pochwalę, co samemu, za niewielkie pieniądze i kupe czasu zmęczenia i potu można wyczarować :)
Jestem dumna z siebie, męża i dzieci. Z siebie i męża wiadomo. Z dzieci- bo się nie pozabijały jak my tworzyliśmy ;)
 
Męcząca praca - remont. Na szczęście dobiega końca. Ale chyba nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie mieli chrapki na więcej, bo jeszcze kuchnia i jadalnia. Mam wizję. Ale tam musi zadziałać już fachowiec. Więc zostaje nam szukanie tego, który nas wyręczy za odpowiednią kwotę.
 
I tak miał być post o kapsułkach Vizira do prania, o chorobie córki, która mnie męczy. A wyszło coś o niczym..
 
a w głowie siedzi piosenka
"mój jest ten kawałek podłogi"
 
..
 
PODPIS

4 komentarze:

  1. Sporo roboty odwaliliście,jestem pełna podziwu :) Co do sypialni o teraz pozostaje wizyta w Castoramie ;) (liny i te sprawy)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dużo roboty już za wami, końcówkę widać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubie zmiany..remonty, choć zawsze czasochłonne i z poślizgami ;) to potem efekt.. aż mi się chce coś w domu zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak my mamy remont, a nawet odświeżenie mieszkania, ja 'choruję' - chodzę jak osa :) Nie znoszę tego bajzlu.

    OdpowiedzUsuń

wersja do druku