czwartek, 14 stycznia 2016

40. bez tytułu

Dopiero tydzień się zaczął a już mamy czwartek. Pogoda za oknem nas nie rozpieszcza, ni to jesień ni to zima. Śniegu brak, a na dworze tak nijak. Mojego małego paskuda coś zbiera, dopiero dzisiaj coś tam się ujawniło z rana, lekki kaszelek i ból gardła. Zobaczymy co będzie jak wróci z przedszkola.
Ja znowu w planach miałam prasowanie, ale plany się diametralnie zmieniły, postanowiłam zrobić "bałagan". Zrobiłam małą rotację między przyszłą jadalnią a przedpokojem, przeniosłam jedną szafkę, oczywiście najpierw musiałam ją opróżnić, zrobić miejsce na nią, a następnie w niej poukładać. Ciut czasu mi to zajęło, bo w międzyczasie przeglądałam co ciekawego tam jest, te mniej ciekawe rzeczy trafiły do kosza. Staram się co jakiś czas zaglądać w różne zakamarki i wyrzucać niepotrzebne rzeczy. Są też takie, jak np. poduszko/narzuta nówka sztuka którą wystawiłam na olx'a. Miałam zrobić to dobry miesiąc temu, ale jakoś nigdy nie było mi po drodze.
W takim bojowym nastroju uprzątnęłam sporo rzeczy które prosiły się o to od dłuższego czasu. Przez ostatnie remonty z jednego pomieszczenia zrobiła się niezła graciarnia. Stoją tam jeszcze meble z salonu, które czekają na wywiezienie do teściowej. Jak już ich nie będzie wezmę się za dogłębne uprzątnięcie, bo stan rzeczy strasznie mnie denerwuje.
 
 
A teraz mały problem mój. A raczej mojej paskudy.
Ma 5 lat. Od kilku nocy budzi się w nocy z przeraźliwym płaczem, mówi przez sen, że się boi, że ją boli, a ja nie potrafię jej w żaden sposób pomóc.
Może miała któraś z Was taki problem? Jak sobie poradziłaś? To, że w nocy muszę do niej wstać to pikuś, bardziej mnie martwi co powoduje, że ma te złe sny. Mam nadzieję, że któraś z Was mi pomoże.
 
Chciałam pokazać Wam w końcu metamorfozę naszej sypialni. I kurczę nie mogę znaleźć żadnego sensownego zdjęcia przed. Pokażę Wam więc tylko to co mam.
 
 Było..
Różowe tapety, pod nimi kilka innych warstw misiów piesków itd., niebieski kaloryfer. Cud miód..
 
Jest..
 
 

Moje ukochane  cegiełki! Nie jest to tapeta, lecz moimi ręcoma zrobione cegiełki. Mąż mnie oczywiście wspomagał.
Ja odmierzałam proporcje, on mieszał, nakładał na ścianę, a ja zajmowałam się wykończeniem.
Same cegły zajęły nam 4 dni, po jednej ścianie na dzień. Przed oczywiście ściąganie tapet, gruntowanie ścian, położenie sufitu, później cegiełki, malowanie ich na biało, jak to sobie wymarzyłam, pomalowanie kaloryfera, żeby już nie straszył i włala! Dla mnie jest cudownie..
 
A teraz zmykam do sklepu i po marudę.
 
PODPIS

8 komentarzy:

  1. ale te cegiełki fajne, teraz jak w lofcie w NY!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cegiełki piękne. Ja takie porządki przed świętami zrobiłam :) Moja Ola tak miała jak pobrałam się z mężem i zamieszkała w swoim pokoju. Panicznie krzyczała co noc. Poświęcałam jej wtedy max czasu i minęło, ale trochę trwało. Dostawała też Melisal na nic, żeby się wyciszyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że fajnie wygląda, pokój jest dużo jaśniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubie takie metamorfozy :) cegiełki fajne. U mnie tak się z dzieckiem działo jak coś mocno przeżywał.. też krzyczał, a rano nie pamiętał.. Minęło.. dużo gadania, przytulania.. tłumaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cegiełki super. Mój syn też płakał ale to dlatego, że za dużo oglądał przed spaniem. Ograniczyłam a Pani doktor kazała wyciszać dziecko godzinę przed snem: bajka normalna bez przemocy i takie tam przygaszone światło mała lampka i pomogło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowna metamorfoza ! Te cegły wyszły Ci świetnie :) Co do koszmarów nie za wiele pomogę, ale mi bardzo pomagała w nocy zapalona lampka :) świeciła ciągle.

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się Twoja przemiana pokoju ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. śliczna przemiana pokoju! A to budzenie się w nocy dziecka przykra sprawa... oby to przeszło

    OdpowiedzUsuń

wersja do druku