Nie wiem czy wiecie czy nie wiecie, ale rzadko kiedy robię dwa razy te same ciasta. Oczywiście mam swoich ulubieńców, do których wracam, ale często szukam w internecie nowych inspiracji.
Przeglądając ostatnio pewną stronę właśnie z inspiracjami, natknęłam się na przepis wykorzystujący ciasteczka OREO. Z racji, że młodsza paskuda za nimi przepada, przepis zapisałam, a wczoraj wprowadziłam go w życie!
Na początku jednak należą się Wam przeprosiny. Wybaczcie mi, ale no nie potrafię robić pięknych zdjęć. Zupełnie się na tym nie znam. I cierpię na tym nie ja, a ciasta, które wykonuję. Zdjęcia które robię nie pokazują całego piękna tego ciasta. Obiecuję poprawę, ale dajcie mi chwilkę!
Do sedna.
Przepis zaczerpnęłam od RAZOWEJ KROMKI u którem można popaść w depresję. Ta to robi piękne zdjęcia. Przepis znalazłam, przepis zapisałam, przepis wykorzystałam.
Na ciasto potrzebujemy:
- 4 jajka
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 łyżki wody
- 2 łyżki kakao
- 4 jajka
- 1 szklanka cukru
- 1 szklanka mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 łyżki wody
- 2 łyżki kakao
1. Jajka ubijamy z cukrem
2. Stopniowo dodajemy mąkę, kakao i proszek.
3. Dodajemy wodę
4. Wykładamy do wysmarowanej tortownicy i pieczemy ok. 25 minut w 200°C. Studzimy po czym przekrawamy w pół.
Na krem potrzebujemy:
* 500ml śmietany kremówki
* 6 czubatych łyżek kaszy manny
* 1 szklanka cukru
* 200 g masła
* 1 paczka ciasteczek OREO [u mnie paczka 175g]
1. Do rondelka wlewamy śmietanę i dodajemy cukier, doprowadzamy do wrzenia cały czas mieszając trzepaczką.
2. Stopniowo dodajemy kaszę manną, cały czas mieszając, by nie powstały grudki. Studzimy.
3. Masło ucieramy na pulchną masę.
4. Utarte, dodajemy stopniowo do wystudzonej manny.
5. Do masy dodajemy pokruszone OREO.
Chyba wiadome jak składamy ciacho.
CIASTO+KREM+CIASTO=FINISH
Tak przygotowane ciasto chłodzimy w lodówce ok. 4h.
Szczerze Wam powiem, że gdy podałam mężowi ciacho, czekałam na jego hasło "nie moje smaki". Ale się myliłam. Ciasto mu smakowało, dzięki czemu mogłam odetchnąć z ulgą.
OREO jest jednak bardzo słodkie, jeden malutki kawałek w zupełności wystarczył, by moje kubki smakowe się zadowoliły.
kusisz i kusisz tymi słodyczami, a ja chciałam je trochę ograniczyć :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że od patrzenia się nie tyje ;)
Usuńaaaaa chcę zjeść całe;D
OdpowiedzUsuńOj kusisz kochana od samego rana!!! Pyszności szykujesz na pewno spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńmusi być pyszny, zjadłam bym teraz takie :)
OdpowiedzUsuńale pyszności :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie :) Pewnie i tak smakuje :)
OdpowiedzUsuńAleż Ty kusisz, a ja przy ostatnim braku czasu mogę jedynie pooglądać Twoje pyszności :D
OdpowiedzUsuńzjadłabym sobie:)
OdpowiedzUsuńja bym żarła:D
UsuńO tej porze nie powinno się czytać takich postów;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam oreo:)
Moje dziewczyny też przepadają za Oreo :). Ciasto jak zwykle super.
OdpowiedzUsuńMmm...takie ciasta uwielbiam :)Tylko dlaczego ja mam dwie lewe ręce do pieczenia :(
OdpowiedzUsuńktoś musi mieć dwie lewe, żeby ktoś miał dwie prawe ;)
UsuńMniam, ż mi ślinka cieknie. Szkoda że do peczenia ciast talentu mi brak ale przepis przekazuję kolezance
OdpowiedzUsuńChętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie zbyt skomplikowane, ale z chęcią wpadłabym na kawałek...nawet dużą chęcią :)
OdpowiedzUsuńI po co ja weszłam na Twojego bloga prawie o północy? ;__; Teraz głodna jestem :<
OdpowiedzUsuń